Krótki wpis feministyczny ;)

Jadę sobie autobusem.
Jakiś pan ustąpił mi miejsca (to pewnie jeden z tych, co to są na wyginięciu)
i to sprowokowało mój mózg do wykrzesania pewnej iskry rozpalającej myśl o… Feminizmie.

Jak bardzo przez lata ta ideologia została powykrzywiana na wszystkie strony,
ponaciągana przez różne środowiska by osiągnąć ich cele.

Nawet my kobiety jesteśmy podzielone na pro- i anty- feministyczne obozy przez nadal niemiłosiernie powszechne i nieobalane z hukiem mity.

A przecież feminizm w swym głównym założeniu to nic innego, jak nadanie nam pełni praw, z których możemy korzystać, lecz jeśli niej chcemy-wcale nie musimy. To zrobienie z kobiety samo stanowiącego o sobie człowieka, co lata temu dane było tylko mężczyznom.

Nikt nam nie każe psioczyć na mężczyzn, ale świat w końcu pozwala nam na to gdy mamy zły dzień, bo to feminizm zmienił obyczaje. To, co dziś jest dla nas na porządku dziennym w przeszłości było nie do pomyślenia!

Tak, tak, drogie panie i drodzy panowie.
To, że mogłam samotnie wyjść z domu, ze teraz siedzę w autobusie, a nie idę za nim i że mogę mieć swoje własne pieniądze na zakup biletu, to że piszę ten post bo umiem pisać i mogę publikować treści własnego autorstwa jako kobieta, to właśnie zasługa feministycznych zapędów naszych przodkiń, więc czerpmy z tego garściami i odcinajmy kupony z ich dokonań.

12 Komentarzy

  1. Media wykreowały taki wizerunek, że się słyszy „feministka” to się widzi z babochłopa z nieogolonymi pachami, w jednej ręce z transparentem i płonącym stanikiem w drugiej.
    A naprawdę wszystko, co dzisiaj możemy robić zawdzięczamy feministkom: i naukę i pracę zawodową i nawet to, że możemy decydować o wychowaniu własnych dzieci. I to nie tak, że kobiety chcą się zamienić miejscami z facetami, po prostu chcą być im równe, bez jakiś dziwnych ograniczeń prawnych.

    1. A od kiedy mamy osobne prawo dla kobiet, a osobne dla mężczyzn…

      1. Teraz już mamy praktycznie takie same, ale jeszcze nie tak dawno nie miałyśmy dostępu blokowanego prawem, do połowy tego co mężczyźni.
        Nie rozumiem takiego podejścia jak Twoje – do dziś są kraje, gdzie kobiety są ludźmi drugiej kategorii – dziewczynki nie chodzą do szkoły, kobiety nie mogą zeznawać w sądzie, a jeśli padą ofiarą gwaltu, są uznawane za winne. Taki świat Ci się podoba?

        Twierdzisz, że praca nie jest wyzwoleniem, ale własne (nie męża) pienądze już fajnie miec prawda? Własnej firmy też nie wolno było kobietom prowadzić, więc tu nie tylko chodzi o pracę w biurze, a nawet o stanie za ladą w sklepie.

        Mnie to odpowiada, że mogę sama o sobie decydować a nie musi za mnie robić tego ojciec czy mąż.

        1. Nie rozumiem, co znaczy „praktycznie takie same”…? A skoro są takie same to po co feministyczne biadolenie, że ciągle źle jest?

          Są takie kraje, owszem, głównie muzułmańskie, a tak jak mówiłam jak emancypacja nie jest władzy i kulturze na rękę to jej nie ma i nie będzie i żadna polska szczekaczka tego nie zmieni. Czy mi się podoba, czy nie to nie ma żadnego znaczenia, bo nie mam prawa oceniać obcej kultury ani jej na siłę zmieniać, bo mam takie widzi mi się. O zbawianiu świata każdy głośno krzyczy, biedne dzieci w afryce, kobiety w islamie, bla, bla, bla, ale jakoś nie widzę, żebyście wszyscy świata zbawiciele studnie kopali własnymi rękoma (co i jest bez sensu) albo… Robili co? Strzelali do muzułmanów, bo mają inne zwyczaje? Ja się przyznaję bez bicia, mnie to nie obchodzi.

          Nie, nie jest fajnie mieć własne pieniądze, szczerze wolałabym być kurą domową i wydawać męża pieniądze. Świat odwrócił się na tyle, że teraz ja podejmuje wszystkie decyzje, ja zarabiam całe pieniądze, a wolałabym, żeby jednak trochę tego ze mnie zdjęto, zamiast pierdolić w kółko jak mam świetnie, bo jestem super niezależna, wyemancypowana, wyzwolona czy co tam jeszcze…

          I wszystkie te oburzone pipy, wielkie damy, 45 letnie wyzwolone singielki, panie, szukające w każdym słowie szowinizmu, seksizmu, dyskryminacji i potwierdzenia swoich z kosmosu tez, które nijak mają się do życia w tym kraju… Do garów!

  2. Swięta prawda z tym naciąganiem i wykrzywianiem feminizmu na swoją korzyść przez różne środowkiska.

  3. […] dumą ogłaszam, że “Krótki wpis feministyczny” jako jeden z 10 najciekawszych  postów na konkursowych blogach, został nominowany do II […]

  4. Już nie zawdzięczajmy wszystkiego paniom dawnym, bo emancypacja była nieunikniona, czy byśmy tego chciały czy nie. Jakie rządy i jakie państwa pozwoliły by połowie społeczeństwa nie wpaść w niewolnictwo pracy i płacenia podatków? Jakie gospodarki zrezygnowały by z połowy potencjalnyuch konsumentów? Czy naprawdę myślicie, ze dano by nam te wszystkie prawa jeśli nie byłoby to w interesie rządzących?

    A dzisiejszy feminizm to jest żenujący, beznadziejny, żałosny twór, w którym jedne kobiety uważają, że wiedzą czego wszystkie chcą.

    1. *czego wszystkie kobiety chcą (jakoś to niezrozumiale wyszło).

      1. Myślę, że z emancypacja polega właśnie na tym, byśmy miały prawa, niezależnie od tego czy rządzący mają w tym interes, czy nie. A i to można zawsze odwrócić do góry ogonem, bo zawsze z którejś strony korzyść mniejszą lub większą odnieśli.

        Co do dzisiejszego feminizmu – chyba jako jednostki wszystkie chcemy w jakimś stopniu niezależności od kogoś lub czegoś, ale tylko nieliczne mają siłę przebicia by o to walczyć za pomocą mediów. Czy robią to z klasą – to już sprawa dyskusyjna 😉

        1. Ale czemu ja musze chcieć niezależności? Kto kiedykolwiek powiedział, że siedzenie 8 godzin w biurze daje życiowe spełnienie? I wcale nie uważam, że te debilki z telewizji mają prawo reprezentować kogokolwiek, poza sobą. Teraz to tylko dyskryminacja, nietolerancja i poprawność polityczna. W dupie z tym! Chciwe, tępe pipy. Tylko więcej praw, praw, praw, pieniądze, super traktowanie, 2 lata urlopów, dobrze, że nie żądają penisów. Czemu jeszcze nie widziałam, zeby promowały parytety w kopalniach węgla kamiennego?

          A swoją drogą, gdyby nie mieli rządzący w tym interesu to mogłybyśmy sobie poszczekać, ale spod stołu.

  5. @PuszArt, gadasz na feministki, a sama próbujesz pokazać, że wiesz lepiej co dla innych kobiet jest lepsze 🙂
    To, że Ty czegoś nie chcesz, nie znaczy że wszystkie nie chcą, nie chcesz korzystać z jakiegoś prawa, to nie korzystaj, nikt Ci nie każe, ale nie odbieraj praw innym, bo Twoim zdaniem są one niepotrzebne. A jak Ci w życiu źle z podejmowaniem decyzji to może zrzuć z siebie przymus ich podejmowania, to nie wina femoinistek akurat.
    Możesz iść do pracy, ale możesz powiedzieć „pier****olę nie robię”, jak Twój mąż nie pracuje to masz wybór – albo pójdziesz do pracy Ty, albo padniecie z głodu. Nim kobiety zostały wemancypowane to byś wyboru nie miała, tylko z góry bylibyście skazani na ubóstwo i głód.
    Jeszcze dalej, masz prawo męża nie mieć, co X lat temu by nie przeszło, ale masz też prawo się rozwiesć jak Cie mąż katuje. Czy skorzystasz, Twój wybor.
    A jak coś się ma nijak do życia w Pl to trzeba zmienić polską mentalność i tyle. Najlepiej zwalić winę na system, mentalność i ryczace czterdziestki zamiast brać sprawy w swoje rece.

  6. A i jeszcze piszesz, że nie masz prawa oceniać i zmieniac obcej kultury. Ok, niech będzie. Ale kulturę wokół siebie kształtować już możesz, masz prawo mieć na nie wpływ. W krajach islamskich nadal panuje takie prawo, bo kobiety wywodzące się z tych kultur się na to godzą.
    W Europie przestano się godzić na bestialstwo i nieludzkie traktowanie bezwzględu na pleć już dawno temu.

Dodaj odpowiedź do PuszArt Anuluj pisanie odpowiedzi